To takie uczucie, które ssie żołądek jakby z głodu. Ściska
za gardło, jakby było spuchnięte od wielogodzinnych krzyków. Głowa kręci się
jak w kołowrotku i miesza zmysły tak, że trudno ogarnąć rzeczywistość. Każde
bicie serce odbija się od klatki piersiowej i rośnie w kolejnej sekundzie.
Staram się uwierzyć, ale nie mogę… i chyba nie chcę. Opuszczam Lufubu.
Mechanizm budzika zrywa mnie ze snu przed 5.00. Po
dwugodzinnym śnie, jak zjawa ciągnę za sobą walizkę w stronę domu wspólnoty.
Msza święta o 5.30 zaczyna się po polsku, czego nawet nie zauważam. Po 5
minutach wchodzą spóźnieni aspiranci i dalej celebrujemy po angielsku, czyli
normalnie, już tak zwyczajnie.
Szybkie śniadanie, pakowanie, uściski. Zza bramy wychyla
się Maxwell Bunda, za nim Stefania, Rohda, Christabel. Przytulam je mocno,
jakbym chciała je wszystkie na raz wcisnąć do serca. Odjeżdżamy. Żegna nas
słońce, które specjalnie dla nas wyskoczyło zza horyzontu. Maluje na czerwone
wysokie palmy i słomiane dachy. Afrykański dziki wschód. Po drodze Felix,
Synthia i łzy.
Jezus mówi dziś w ewangelii, że najważniejsze w naszym
życiu jest miłować bliźniego. „To czyń,
a będziesz żył.” (Łk 10, 28-29).
Żyłam w Lufubu naprawdę. Żyłam w tym afrykańskim buszu,
który bez książek i wykładów uniwersyteckich nauczył mnie jak żyć
naprawdę. Lufubu przez ostatnie 11
miesięcy było moim najlepszym psychologiem, uczyło zachowań społecznych,
wyjaśniało kulturę i asymilowało do innego życia.
Jeśli czegoś dziś na świecie nie umiemy naprawdę, to kochać
drugiego człowieka. Wiemy jak polecieć na księżyc, potrafimy dokonać
przeszczepu narządów i rozmawiamy przez Internet z ludźmi z całego świata. A
nie potrafimy z miłością traktować ludzi. Gdy zapytamy przeciętnego
Zambijczyka, Polaka, Chińczyka, Meksykanina, jaki jest największy problem w ich
kraju, z pewnością odpowiedzą, że bezrobocie, bieda, AIDS itp. Moim zdaniem
brak miłości niszczy ten świat.
Brak miłości powoduje, że ludzie kłamią i kradną.
Brak miłości pozwala kobietą dokonywać aborcji.
Brak miłości pcha ludzi w alkoholizm, narkomanie, w pogoń
za pieniędzmi.
Brak miłości zamyka nas w świecie własnego mieszkania, gdzie
dbamy tylko o własne dobro.
To brak miłości niszczy ten świat. Powoduje, że ludzie nie
żyją naprawdę.
Mamy wspaniałe autorytety życia. Dla mnie tym przykładem
jest Janek Bosko, który poświecił swoje życie dla najuboższych chłopców, ponad
sto lat temu. Człowiek który po swojej śmierci, dalej nawraca ludzkie drogi.
Jan Bosko który nawrócił moją drogę i skierował ją do Zambii. To jest miłość.
Miłość która dziś nas zachwyca, a która powinna być dla nas standardem.
Przecież każdy z nas jest dzieckiem Boga, który jest miłością, który stworzył
nas z miłości.
Ludzie emigrują z Polski do Wielkiej Brytanii, do Irlandii,
do USA, do wielu bogatszych krajów na świecie. Po co? Szukają szczęścia.
Szukają za pomocą większych zarobków, za pomocą kariery zawodowej, za pomocą
wyższego standardu życia.
Rok temu wyjechałam do kraju z grupy tzw. Krajów trzeciego
świata, do państwa biedniejszego, o zdecydowanie niższej jakości życia
społecznego i socjalnego. Ten rok uczynił mnie szczęśliwszą.
Jak widać nie ma reguły. Wystarczy kierować się miłością –
Bogiem.
Nie potrafię powiedzieć, jak zmienił mnie czas w Afryce.
Myślę, że prościej będzie mi to zobaczyć w Polsce. Wiem jednak, że w końcu po
24 latach mojego życia, odkryłam znaczenie pierwszego bożego przykazania „Nie
będziesz miał Bogów cudzych przede mną.”
Jeśli coś w życiu
naprawdę chcę zrobić, to żyć tak, żeby znaleźć się w niebie. Nie ważne gdzie, z
kim i jak, byleby tylko z Bogiem.
Tylko z Nim żyję naprawdę.
Dziś mam kolejną, nową motywację, żeby robić w moim w życiu
wszystko, byleby tylko się zbawić.
Z całego serca pragnę, spotkać się jeszcze raz z wszystkimi
moimi dziećmi z Lufubu.