Światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnia
Kabwe – 800km od Lufubu. Najweselsza noc w życiu katolika.
Biorę udział w jednej z lepszych imprez, na jakich przyszło
mi być.
Nie jeden pijany wujek na weselu, nie bawi się tak dobrze
jak Zambijczyk w kościele w noc Zmartwychwstania.
Nie jeden kibic nie wiwatuje, gdy jego drużyna strzeli gola,
tak głośno jak Zambijczyk na wieść o tym, że Jezus powstał z martwych.
Dlatego ministranci na ołtarzu, odbijają się od siebie w
tańcu jak piłki ping-pongowe.
Dziewczyny pod ścianą przekrzykują jedna drugą, a chłopacy
przed nimi konkurują we freestyle’u.
Sznur dorosłych tańczy po kościele w stylu naszego polskiego
‘jedzie pociąg z daleka’.
Czujesz jak to wszystko uderza Cię głęboko w sercu,
promieniuje na usta i wykrzywia je w uśmiechu. Chce Ci się krzyczeć, bo radość pulsuje
Ci w głowie.
Radość.
Bo to nie jest zwykła noc.
To Wielka Noc. Po Afrykańsku.
Obiecuję modlitwę.
OdpowiedzUsuńPozdr.
Z.dzbanem