Czemu moje oczy tak działają?
Widzą tylko skrajności i kontrasty. Tylko na nich potrafią
się skupić, kodować, zapisywać…
I widzę:
Amerykanina w koszuli w kratę, która czyta gazetę, przed
kobietą, która siedzi na ziemi. Ledwo dostrzegam jej twarz spod sterty chust,
które ją otaczają. Jej gazety służą jako mata.
Widzę śmieci leżące przed marmurowymi schodami banku.
Pani w małej czarnej, wbija szpilki w chodnik i mija
nastolatka włóczącego się na boso bez celu.
Stary hindus czyści buty w połamanym tanku po wodzie, przed
sklepem Sony gdzie w plazmach tańczą czarne piękności.
Dar Es Salam ma dwie warstwy.
Dolna to budki z jedzeniem, które przyrządza się na dworze,
na kupach węgla. To biznesmeni, którzy spieszą się ze swoimi teczkami,
handlarze ze stanowiskami pełnymi kiczu po jednej i piękna po drugiej stronie.
To całe wojska spacerujących arabów, murzynów, hindusów, chińczyków i białych
turystów.
Mięta ustąpiła spalinom i zgnitym rybom, które wypychają
tlen z powietrze.
Górna warstwa miasta to piętrzące się hotele o szybach,
które odbijają słońce. W Dar drzewa nie rosną na ziemi, tylko na tarasach
hoteli. Palmy zdają się być przyklejone do białego tynku.
Gdybym była fotografem zrobiłabym cały album o skrajnościach
w Afryce. Moje oko cyka fotki, co trzy kroki. Nie jestem fotografem, nie mam
nawet aparatu, dlatego koduję wszystko w głowie.
Podążamy za naszym czarnym towarzyszem, który doczepił się
gdzieś na ulicy. My oferujemy, że kupimy bilet na prom u niego, a on szuka dla
nas kantorów z najlepszą ceną.
Świat jest mały, a brat naszego guidera mieszka w Polsce ze
swoją nową białą rodziną.
Proponuje mi wycieczkę na Kilimandżaro
- Chętnie ale nie wiem czy starczy mi pieniędzy nawet na tą
wycieczkę – odpowiadam.
- Hukana Matata my friend!
- Po za tym nie mam aż tyle czasu, muszę wracać do Zambii
- Aaaaa,
next time! Hukana Matata!
Hakuna Matata, mamy szylingi, bilety na prom, słońce święci,
głaskałam kraba, pot z nas ścieka, idziemy na statek na Zanzibar,
Nie omieszkam obserwowac twojego bloga. Sama jestem uczennicą szkoły salezjańskiej, wpadłam tu z oburzeniem, bo 'salezjańska woda z mózgu' zabrzmiała dosyć pejoratywnie, ale widzę, że jej nie zrozumiałam ;) I dla mnie ta szkoła wiele znaczy i sporo zmieniła w moim życiu, ciesze sie, że nie mnie jednej :)
OdpowiedzUsuń