31.08.
Chrzest i Pierwsza Komunia to wydarzenia, podczas których
otwieramy nasze serce dla pukającego Jezusa. Ciężko nam go powitać i poczuć. Z
roku na rok na ścieżce do drzwi, pojawia się więcej przeszkód.
Żeby nacisnąć klamkę najpierw musimy przeskoczyć przez szał
przygotowań. Na drodze walają się sukienki, buciki, rajstopki i koszule. Ciężko
iść, gdy fryzjer ciągnie nas za włosy, a starsza siostra trzyma za rękę, żeby
pomalować paznokcie. Opuszcza nas motywacja, gdy rodzice przelewają na nas swój
stres, bo rosół ma za dużo oczek, a kotletów jest 34, a miało być 36. Później
przeszkody rosną. Drzwi już lekko uchylone, Jezus już prawie całuje nas w
policzek, a tu nagle wyprzedza go rząd ciotek z prezentami. Dryfuje więc Jezus
pomiędzy laptopami, rowerami i wycieczkami do Disney Landu. Duch Święty stara
się szepnąć słówko miłości do ucha, ale jak to zrobić, gdy ucho już dawno
zatkały słuchawkami do iPoda?
Siada Jezus za stołem razem z całą rodziną. Czeka na swoją
kolej. Czeka długo, bo najpierw jest obiad, później kawa i słodkie, później
lody i od razu kolacja. „Może uda się wieczorem?”- myśli Jezus. Wieczorem Drogi
Jezu liczy się pieniądze i licytuje kto dał więcej.
Godzina 15.00. Dzieci tańczą na ołtarzu. Dziewczynki wyglądają
jak duszki w chustach na głowie i albach, które przypominają koszule nocne.
Małe stopy w białych skarpetkach stukają o posadzkę w rytm muzyki, która
wypełnia kościół. Wygina się Maxwell w wytartych dżinsach. 35 stopni Celsjusza
nie powstrzymało go przed założeniem polaru. To ważny dzień, nie mógł przyjść w
dziurawej koszulce.
Woda z miski leje się na małe czoła. Słychać oklaski, owacje
i chór, który śpiewa co raz głośniej. Nie mogę powstrzymać uśmiechu.
Godzina 17.30. Radosne dzieciaki wychodzą z Kościoła. Na twarzach
rodziców nie widzę oburzenia. Jak to? Przecież msza trwała 2,5 godziny.
Nikt się nie śpieszy. Nie czeka na nich kotlet i iPhone.
moje ulubione :)
OdpowiedzUsuń:*