Ojcze
Ty wiesz, że czuję się silniejsza niż kiedykolwiek przedtem.
Że z Tobą mogę zrobić wszystko i że niczego się nie boję.
Co więc sprawiło, że na piątkowej mszy dla Oratorian
zaczęłam płakać?
Jak to się stało, że na sobotniej
adoracji, łzy same wypłynęły z moich oczu?
Słabość?
Czy to niesamowite uczucie, gdy
wiem że właśnie mnie przytulasz do swojego serca?
Boże ja wiedziałam, że to będzie
trudny dzień. Ale nie wiedziałam skąd trudność będzie czerpać swoje źródło. Dzień
pożegnań dźwiga dziś tak ogromny bagaż radości, że czuję jak ciąży mi na sercu,
jak ciśnie oczy i jak burzy mój umysł. A duch? Duch jest spokojny. Duch jest w
Twoich rękach.
Stoję teraz przed ołtarzem i widzę
sznur ludzi, którzy ustawili się by nas przytulić i uścisnąć rękę. Lufubu. Starsze
kobiety, w których oczach widać historię kolonializmu, matki z niemowlakami w
chitengach, mężczyźni w za dużych koszulach i dzieci. Pełno dzieci, młodzieży.
Jeden uścisk, drugi, siedemdziesiąty siódmy, piąta łza, dwudziesta, sto
dwunasty uścisk dłoni.
Boże jak bardzo pozwoliłeś mi ich
pokochać. Jaka radości spływa na mnie z każdym kolejnym człowiekiem, który
podchodzi do mnie, by podziękować, by się pożegnać.
Siedzę na kanapie na scenie w
Oratorium. Obok mała Jane, jak landrynka w różowym kostiumie i Chrisi o sercu
równie ciężkim jak moje. Ponad dwieście Oratoriam zajmuje nasz holl. Scena
ugina się pod naciskiem stóp skaczących w tańcu, powietrze wypełnia się głosem
śpiewów. Jedne grupy, za drugimi prezentują przed nami swoje talenty. Rytm
bębnów miesza się ze słońcem.
Czy ja jestem w stanie uśmiechać
się jeszcze szerzej i przytulać jeszcze mocniej, żeby przekazać im radość,
którą w sobie noszę?
Afrykańska noc przykrywa świat
płaszczem gwiazd. Przed naszym domem ognisko, a wokół dwadzieścia dusz w
składzie wspólnoty z Lufubu i z Kazembe – mieszanka Polski, Zambii i Niemiec.
Boże na ostatnie 2,5 miesiąca
misji pomnożyłeś moją wspólnotę do 11 osób i dałeś mi odczuć, co oznacza, żyć
we wspólnocie. A teraz słucham jak śpiewają, patrzę jak tańczą, jak
przygotowali dla nas tą całą imprezę i rozumiem, czym jest wspólnota. Rozumiem
Boże, co miałeś na myśli, gdy powiedziałeś, że Twoje matki i Twoje siostry, są
tam gdzie Twój Bóg. Oni są moją rodziną. A Ty jesteś w każdej z tych osób –
Father Eugene, Father Czester, Quin, Grace, Oliver, Andrew, Adrian, Brother Leo
Tika, Krzysiek.
Boże powiedziałeś, że kto zostawi
wszystko dla Ciebie, ten otrzyma o stokroć więcej. Dziś jest jeden z tych dni,
w którym czuję się najbogatszym z ludzi. Pełnym od Twojej miłości, pełnym od
radości, spełnionym w kroczeniu Twoimi ścieżkami.
Twoja
córka Ilona z Lufubu
Przepięknie sercem napisane, i szczerze całą istotą przeżywane - Dzięki za świadectwo! :)
OdpowiedzUsuń