poniedziałek, 8 października 2012

Anioły


Bóg wie, że człowiek jest silny. W końcu lata na księżyc, zdobywa złoty medal na olimpiadzie, oddaje swoje organy na przeszczep, rodzi dzieci, ratuje ludzi z wypadków, zdobywa Mount Everest.
Bóg wie, że człowiek jest bardzo słaby. Wątpi, rezygnuje, waha się, odpuszcza, przegrywa, płacze, załamuje się, nie ufa.
Bóg zsyła Anioły.

Codziennie ignorujemy Anioły. Oślepiamy się oblanym egzaminem i nie widzimy, że Ania patrzy prosto w nasze oczy. Zagłuszamy się monotonnym dniem w pracy i nie słyszymy, że Tomek mówi do nas słowa pocieszenia. Kneblujemy usta pustym portfelem i nie rozmawiamy z Martą, która ma nam tyle mądrego do powiedzenia. Zalewamy swoją duszę cementem rozpaczy przed Aniołami, które przychodzą ją uleczyć.

Zauważyć anioła to wcisnąć ‘delete’ na karcie słabości, smutków i porażek.

Patrzę na swoje dwa, białe Anioły- Agatę i Beti. Słowami piosenki zagłuszają wrzeszczące murzyniątka. Ich dzieciaki z Mansy uspokajają się przy mniejszej ilości decybeli. Moje to jednak małe dzikusy. Aż chce się rzec – trafił swój na swego.

Małe twarze obracają się w stronę nieba. Palec wyznacza tarczę, wzrok strzela prosto w ptaki lecące w kluczu.
- Bociany!!! – krzyczę na widok bocianoaniołów - They are from Poland! – dalej krzyczę do dzieci.
- Ałe (nie) !! – odpowiadają chórem.

Ich brak wiedzy nie jest w stanie zasłonić mojej latającej po niebie radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz